top of page

 

Balerinki

 

Pierwsze balerinki kupiłam, gdy miałam dwadzieścia lat. Oczywiście za małe, ale tylko dwa numery. Miałam dwie pary, czarne i białe i wynosiłam je do ostatka.

Prawie z nóg mi spadały, gdy poszły wreszcie na zasłużony odpoczynek.

One pozwoliły mi zawsze być tam, jednym krokiem, po drugiej stronie.

Dzisiaj nie noszę w domu żadnych kapci, laczków. Tylko balerinki.

One także pozwoliły mi w czasie, gdy zaczynała budzić się we mnie kobieta, nie zdawać się tylko na lumpexowe za małe szpilki.

A ile cudownych chwil w lesie, nad jeziorem, w jeziorze.

W nich zawsze czułam się inaczej. Wtedy nie wiedziałam dlaczego.

Teraz wiem i tym bardziej moja miłość do nich nie przeminie...

A niekiedy wystarczają mi same rajstopy...

Zwłaszcza gdy ozdobna pięta zamienia się w urzekający szef...

TRANSWESTYTYZM FETYSZYSTYCZNY

Błyszczący fetysz, czyli kocham legginsy z lycry

legginsy, nie wyobrażam sobie życia bez Was

sukienki, spudniczki, bluzeczki, rajstopki...

biustonosze, gorsety, pasy, pończochy, stringi

ciało opięte lycrą strojów gimnastycznych

bottom of page