top of page

Pierwszy okres to jeszcze fascynacja fetyszem i erotyką. Ale już wtedy pojawiają się pierwsze próby stylizacji kobiety, zwłaszcza krótko przed startem w konkursie Miss Trans, gdy szykowałam kreacje zgodnie z moja interpretacją regulaminu. Dzięki tym przygotowaniom wymyśliłam moją pierwszą wersję Buisness Woman z dostępnych wtedy ubrań. Gdyby nie to, że dostałam trochę rzeczy od mojej ówczesnej żony, nie miałabym w czym się zaprezentować, bo wszystko, spódnica, koszula i marynarka, miałam od Niej.

Wiele z tych „stylizacji” które tutaj można zobaczyć, to tylko i wyłączne realizacja moich pasji do konkretnych elementów odzieży czy faktury materiału. Sprawdzania co by było gdybym założyła to, czy tamto. Niekiedy tylko w zaciszu domowym lub w ustronnych miejscach mogę mieć na sobie te swoiste stylizacje. Ale i one mnie czegoś uczyły. I uczą.

Tak samo w przypadku galerii z serii urok bielizny. Najpierw była to chęć zobaczenia siebie w najbardziej nagiej wersji, jaka była dla mnie dostępna, chcąc wizualnie pozostać kobietą. Z czasem ewoluowało to w chęć pokazania, że moja kobiecość to już nie tylko fetysz. Że pod spodem chcę nosić to samo, co biologiczne kobiety. I chcę w tym dobrze wyglądać. Wreszcie, gdy pojawiły się protezy, prezentacja bielizny nabrała nowego wymiaru. Natomiast ja stanęłam przed kolejnym wyzwaniem. Nauczyć się dobierać biustonosze do moich piersi, zwracać uwagę na wygodę i estetykę. Na to, by bielizna, którą już miałam była w miarę możliwości uzupełniana tak, by tworzyła stylistyczne komplety. Pojawiła się także możliwość stworzenia wizualnej iluzji kobiecego aktu. Dokładnie w ten sam sposób ewoluowały erotyczne iluzje. Od nagich zdjęć z tyłu do pełnych kobiecych aktów. Nigdy nie będę biologiczną kobietą i także tego uczyłam się podczas tych lekcji. Początkowo uważałam, że tylko, jak będzie idealna iluzja, będę czuła się kobietą. Chciałam wręcz poddawać edycji zdjęcia. Częściowo to robiłam. Ale ucząc się, a potem przeglądając lekcje, zrozumiałam, że natury nie oszukam i że muszę przyjąć to, co jest. I do tak postawionej tezy dopasowywać swoje stylizacje. I to jest ostateczny efekt tych wielomiesięcznych lekcji. Przestałam już tworzyć iluzje. Jestem kobietą w męskim ciele, która dla poczucia się bardziej kobieco ma silikonowe protezy piersi i łona, które wcale nie są wygodne i które powalają fizycznie wczuć się w codzienność biologicznych kobiet. Teraz już wiem, jak mogę rozebrać się i zaprezentować piękny zestaw bielizny bez obaw, że będzie to odebrane jako parodia...i bez obaw, że będzie widać to, co powinno zostać ukryte.

Stale obecnym elementem wszystkich lekcji jest także nauka, jak zaakceptować to, że jestem kobietą w męskim ciele. Tego już się nauczyłam.

I tak, jak na początku nauki szukałam, jak nosić cokolwiek kobiecego, gdy muszę być nim, tak obecnie po prostu zakładam na siebie to, co chcę. Tak, jak na początku tworzyłam wręcz często groteskę lub parodię, szukając na siłę różnych „kombinacji” tak teraz już wiem, że przymiarki to co innego niż stylizacje. I nawet, jak mam na sobie nową sukienkę bez szpilek, biustonosza, peruki i makijażu, widzę na zdjęciu kobietę, podczas gdy na początku nauki byłam głównie facetem w damskich ciuszkach. I także tego uczyłam się podczas tych lekcji, jak pozostać kobietą naturalną w różnych formach pozowania, bo oczywiście cała ta szkoła stworzona została także po to, by ująć w pewne ramy moją pasję do fotomodelingu we własnym wydaniu. I tutaj też wiele się nauczyłam, czego dowody nie raz słyszałam podczas profesjonalnych sesji fotograficznych.

Różne oblicza pozwalają mi jednak przede wszystkim zaprezentować się w bardzo szerokim wachlarzu, zgodnie z dewizami, kobieta zmienną jest i kobieta ma wiele obliczy.

Taką właśnie jestem kobietą.

Lukrecja, kobieta o wielu obliczach...

Szkoła pozowania, wizażu i stylizacji

bottom of page