top of page

Ilustrowana opowieść o tym, jak odkrywałam siebie

część pierwsza 10.08.1991-30.06.2012

zapraszam na ciąg dalszy...

Jak wyglądało i wygląda moje życie prywatne ?

Jak objawia się moja kobiecość w prozaicznych sytuacjach dnia codziennego ?

Tutaj możecie mnie trochę podejrzeć w różnych sytuacjach...

Z życia Lukrecji

Codzienność

[2012...]

Będąc w Niemczech, poznałam wirtualnie Izumi. Przegadałyśmy za pomocą elektronicznych listów wiele godzin. W trakcie tych rozmów niezwykle zgłębiłam to, co dzieje się ze mną. Zaczęłam coraz więcej rozumieć. Także w czasie tych rozmów postanowiłyśmy nasze przemyślenia ująć w jakieś ramy, by w ten sposób pokazać innym nasz transpłciowy świat. Izumi poprzez fotografię, ja poprzez modeling. Oraz obie poprzez wspólne teksty, które powstawały pod wpływem naszych rozmów. Tutaj jeden z takich tekstów, surowy, niedokończony, tak jak niedokończona jest historia tego projektu i tej przyjaźni... Izumi była bardzo zafascynowana Manga i Anime, w której widziała bardzo dużo elementów transpłciowości. Stworzyła mini prezentację na ten temat, którą możecie tutaj znaleźć. Dla mnie była to zupełna nowość. Nie miałam o tym pojęcia. Przypuszczam, że wielu z Was również. Niestety, z naszych planów nic nie wyszło. Zostało parę zdjęć, tekstów i wspomnienia. Izumi nagle zniknęła, dosłownie. Być może jest gdzieś, gdzie może oddawać się swojej wielkiej pasji do kultury Dalekiego Wschodu, czego Jej z całego serca życzę.

Kim była Izumi Chiaki ?

Niech sama Wam powie poprzez jeden z Jej wierszy...

 

(materiały, o których wspominam w tym opisie są na strone jestem kim jestem)

Galeria zdjęć

Wizaż Justyna Kaczmarek, Katarzyna Lesińska i Katarzyna Kasprzak

Foto Izumi Chiaki

Z życia Lukrecji

Balance Of The Ego

[2012]

Mini sesja podczas spotkania inauguracyjnego Balance of the Ego oraz pierwszego spotkania z wizażystkami Justyną Kaczmarek i Kasią Lesińską.

foto Izumi

make-up Kasia Lesińska i Justyna Kaczmarek

Izumi Chiaki

Portrety

[2012]

Ten tytuł dla tej pierwszej zaplanowanej w szczegółach sesji wymyśliła Izumi. Chciałyśmy pokazać nasze oblicza w podwójnym wydaniu. To, co na zewnątrz, i to co w duszy. Izumi wymyśliła, że przedstawi mnie jako szefową Balance Of The Ego w domowym wydaniu. Ale chciała podkreślić, że nie jestem taka zwyczajna. Przygotowała cały plan stylizacji i omówiła go z wizażystką, Justyną Kaczmarek. Ja natomiast przygotowałam stylizację zgodnie z sugestiami Izumi. Po sesji w domu, poszłyśmy na spacer, by przygotować część materiału do kolejnej sesji pokazującej mnie w życiu codziennym. Tego projektu już nie dokończyłyśmy, dlatego zdjęcia umieściłam w tej galerii.

foto Izumi

make-up Justyna Kaczmarek

Izumi Chiaki

Zwyczajna Niezwyczajna

[2012]

Nasze mroczne dusze natomiast miała pokazać trzecia z wizażystek, które odpowiedziały na mój apel, opierając się na naszych sugestiach. Wizażystką tą była Kasia Kasprzak. Spotkałyśmy się w trójkę w mieszkaniu Kasi i omówiłyśmy wstępnie koncepcję. Przy okazji Kasia postanowiła sprawdzić, jak będzie nam się współpracować, więc zrobiła mi próbną charakteryzację Nie lubię marnować kogoś pięknej pracy, więc udałyśmy się z Izumi na spacer, który został uwieczniony na paru zdjęciach.

foto Izumi

make-up Katarzyna Kasprzak 

Izumi Chiaki

Poznański spacer

[2012]

Przez chwilę poczułam się, jak prawdziwa bissnes woman. Po wielu miesiącach wirtualnych rozmów wreszcie nasz projekt Balnance of the Ego ujrzał światło dzienne. Zostałam jednogłośnie ogłoszona duszą tego projektu i rzuciłam się w wir prac. I oczywiście, jak po spotkaniu z Kasią miałam namiastkę odpowiedniego stroju, postanowiłam zrobić mini sesję i zobaczyć, jak wyglądam jako szefowa przy pracy w moim własnym domowym „biurze”, czyli z laptopem przy stole w pokoju. I chociaż wskutek różnych zawirowań, niezawinionych przez nikogo, niewiele udało się zdziałać, to jednak podwaliny są stworzone i być może jeszcze Balance ożyje. Ale wtedy szefowa będzie wyglądała zupełnie inaczej, więc tym bardziej chcę zachować w pamięci tą pierwszą odsłonę, która powstała z potrzeby chwili i z wykorzystaniem tego, co było pod ręką...

make-up Justyna Kaczmarek

stylizacja Lukrecja 

Różne oblicza Lukrecji

Buissnes Woman

[2012]

Mniej więcej w tym samym czasie, gdy udzielałam wywiadu do Wysokich Obcasów, zwróciła się do mnie Emilia z pytaniem, czy nie zgodziłabym się udzielić wywiadu dla potrzeb Jej pracy magisterskiej. Bardzo chętnie się zgodziłam i tak pojawiłam się w Jej pracy magisterskiej. Był to pierwszy przypadek, gdy moja osoba stała się przedmiotem pracy studenckiej. Pierwszy, a jak okaże się w przyszłości, nie ostatni. 

Z życia Lukrecji

Emilia Łyczba

Ubrani w płeć. Badanie empiryczne walorów poznawczych wybranych praktyk crossdressingowych. Praca magisterska, UKSW

[2012]

W rozmowie z Emilią okazało się, że niesłychanie fascynował Ją proces metamorfozy. Powiedziała mi, że to z psychologicznego punktu widzenia jest bardzo ważne. Tak, ma rację. Przygotowania do wyjścia, przymiarki nowych strojów, komponowanie różnych wersji i ocena, czy pasuje cz nie, czy lepiej tak, czy tak, jest dla mnie bardzo ważna. Przykładam do tego procesu wielką uwagę i sprawia mi to wielką frajdę. Poświęcam temu bardzo wiele czasu. Dlatego postanowiłam uchylić rąbka tajemnicy, jak to wygląda w praktyce.

Tą galerię można potraktować jako wstęp do serii Szkoła wizażu i stylizacji, gdyż właśnie podczas tych przymiarek uczyłam się robić pierwsze makijaże, które „jakoś” wyglądały, po analizie moich „dokonań” w czasie przebieranek w Elektrowni. Podczas tych przymiarek zaczynałam także patrzeć na to, co do siebie pasuje, oraz jakie stylizacje pasują do wizerunku, jaki chciałam w danym momencie zaprezentować. Bardzo dużo dało mi te parę „przebieranek”. Dzięki nim także obmyśliłam moje stroje na Wybory Miss Trans 2012.

Różne oblicza

Przymiarki

[2012]

Jak to szybko ruszyło... W dniu powrotu z Niemiec poznałam dwie wizażystki, Justynę i Kasię. Poznałam też Izumi. Razem z Ulą i Kristi poszłyśmy na imprezę, na której minęłam się z Lady Red Cat, którą poznałam wirtualnie. Następnego dnia wspólnie doszłyśmy do wniosku, że skoro Ona jeszcze zostaje w Poznaniu, musimy się spotkać. A że Ona była zawiedziona, że nie poznała Lukrecji osobiście, nie pozostało mi nic innego, jak ponownie umówić się z Justynką, która ponownie wyczarowała Lukrecję. Spotkaliśmy się w trójkę w sobotni ciepły wieczór na poznańskim Starym Rynku. Zabrałam ze sobą moje czerwone szpilki i paradowałam w nich u boku moich nowo poznanych przyjaciół po kocich łbach Starego Rynku. Spotkanie zaczęliśmy jednak od klubu. Potem był spacer, potem kolejny klub, tym razem irlandzki pub, gdzie moja osoba wzbudziła pewną sensację (co pewien czas zaglądał do nas nowy gość), by wreszcie wylądować na frytkach w małej knajpce. To był dla mnie niezwykły wieczór. Przed wyjazdem do Niemiec byłam tylko raz wśród ludzi na mieście w Sylwestra. Teraz spędziłam sporo czasu w wspaniałym towarzystwie i nie usłyszałam żadnego negatywnego komentarza. Oraz oczywiście, całkowita akceptacja mnie przez moich przyjaciół. Czy może być coś piękniejszego dla transwestyty ? Takie wydarzenia niesamowicie ładują akumulatory i budzą wiarę, że jednak można. A przecież Lady też nie wyglądała skromnie. Przy Niej ja byłam bardzo grzeczną dziewczynką. Na szczęście zabrałam ze sobą moją koszulkę i spódniczkę i w irlandzkim pubie mogłam pokazać moje drapieżne oblicze. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś spędzimy razem wspaniałe chwile...

Z życia Lukrecji

Poznańska włóczęga z Lady Red Cat i Jej przyjacielem

[2012]

Tak wyglądały pierwsze powiewy kobiecej wolności. W ten sposób oswajałam się przyszłym coming-outem... Często, gdy miałam na sobie jakąś nową stylizację, czy wręcz przymierzałam jakiś nowy ciuszek, nie było sensu aranżować miejsca w pokoju do sesji, dlatego wpadłam na pomysł, by skorzystać z balkonu. Miało to dodatkowy efekt w postaci naturalnego oświetlenia. Pozwalało mi też wyobrazić sobie, że być może ktoś tam w bloku na przeciwko akurat obserwuje. Tak oswajałam się z tym, że za chwilę pojawię się w biały dzień na ulicach Poznania. I tak faktycznie wkrótce się stało. Natomiast balkonowe sesje tak mi się spodobały, że praktycznie większość sesji, jakie sobie robiłam w moim poznańskim mieszkaniu, miały element balkonowy.

Stylizacja i make-up Lukrecja 

Różne oblicza Lukrecji

Na balkonie

[2012]

Moja relacja z konkursu jest tutaj 

 

 

Mały wybór zdjęć, głównie ze mną w roli głównej z tego bardzo ważnego dla mnie wydarzenia. A parę dni później miałam okazję, już w Poznaniu, zaprezentować się jako obecnie panująca Miss na czerwcowej sinprezie. I oczywiście skorzystałam z tej okazji. Na sinprezę poszłam z profesjonalnym makijażem wykonanym przez Kasię Kasprzak.

(zdjęcia dzięki uprzejmości Moniki Kokoszyńskiej, Edyty Baker, Łukasza Sowy i moje własne)

Z życia Lukrecji

Miss Trans 2012

[2012]

Akurat Moniki zdjęcia najbardziej przypadły mi do gustu. Wielokrotnie akurat do nich wracam. Udało się Jej uchwycić tą radość i zdumienie, że to ja. Widać na nich też, jak zmieniałam się podczas konkursu. I wcale nie mam tu na myśli mego wyglądu. Ja widzę tą przemianę, która dokonywała się w trakcie trwania festiwalu. Monika ma niesamowitego ducha reporterskiego. Naprawdę potrafi uchwycić te magiczne chwile. Bardzo się cieszę, że mam te zdjęcia, że Ona tam była i je zrobiła.

Foto Monika Kokoszyńska 

Monika Kokoszyńska

Miss Trans 2012

[2012]

Poznałyśmy się podczas konkursu. Monikę bardzo zainteresowała moja historia i postanowiła poznać mnie bliżej, by być może napisać o mnie reportaż. Spędziłyśmy razem bardzo fajny weekend. Powstały dwie mini sesje fotograficzne, które są w moim portfolio oraz wiele bezcennych dla mnie godzin rozmów, które pomogły mi wiele zrozumieć. Na chwilę obecną temat reportażu został odłożony na półkę, ale dostałam od Moniki mały zestaw zdjęć, które same w sobie pokazują, jak Monika chciała o mnie opowiedzieć. Być może jeszcze kiedyś opowie...

Foto Monika Kokoszyńska 

Z życia Lukrecji

Monika Kokoszyńska - świat Lukrecji

[23.06.2012...]

To sobotnie popołudnie było dla mnie niezwykłe. Była jeszcze u mnie Vanessa, którą poznałam podczas wyborów Miss Trans. Poszłyśmy na spacer na Maltę. To było pierwsze wyjście w biały dzień, w tak ruchliwe miejsce. Spotkanie z Lady Red Cat było specyficzne. Wieczór i kluby, chociaż też niezwykłe, bo w końcu Stary Rynek w sobotni majowy wieczór też nie był pusty. Wyglądałam bardzo kobieco. Nie byłam wyzywająca, wręcz przeciwnie. Na miarę tamtych możliwości, elegancka i stonowana. Poza tym, mała klubokawiarnia z widokiem na jezioro. I finał przed Galerią Malta. To był świat, o którym marzyłam. Wtedy tylko na chwilę do niego zajrzałam, ale wiedziałam,że to jest mój świat.

Gościnnie Vanessa

Wizaż Justyna Kaczmarek

Foto Monika Kokoszyńska

Monika Kokoszyńska

Maltański spacer z Vanessą

[2012]

pub, karaoke i coś jeszcze...

W ramach swojego projektu, Monika obserwowała reakcje ludzi także w moim ulubionym w tamtym czasie klubie. Tutaj miała możliwość obserwować ludzi otwartych na inność. W ramach niespodzianki w klubie pojawiła się para znajomych z kręgu bdsm, tak więc w mrocznych zakamarkach klubu oddaliśmy się lekko perwersyjnym zabawom...

make-up Justyna Kaczmarek

Foto Monika Kokoszyńska 

Monika Kokoszyńska

Tajemnice klubowych zakamarków.

[2012]

To, co zobaczyłam na Sin Session i w trakcie sesji Magicbombs i tak nie dało mi wyobrażenia, jak powinna wyglądać profesjonalna sesja fotograficzna. Dopiero, jak pojechałam do Warszawy zrealizować moją nagrodę dla Miss, zobaczyłam, „z czym to się je”. Czułam się prawdziwa Gwiazdą i ostatecznie zaraziłam się pasją do fofomodelingu. Ale w takim wydaniu. Postanowiłam,że sesje w stylu Magicbombs będę robiła sama. Natomiast będę szukała możliwości udziału w profesjonalnych sesjach. I bardzo szybko stanęłam przed kolejnym wyzwaniem...

Wizaż Anna Catnel Piechocka

Stylizacja i foto Kama Bork

Miejsce na sesję udostępniła Lalka Podobińska

Kama Bork

Miss Trans.

[2012]

Na pierwsze spotkanie z Kasią poszedł Kris (oczywiście tylko fizycznie). Umówiłyśmy się na spotkanie, w którym miała wziąźć udział także Izumi. Miałyśmy omawiać projekt sesji nas obu. Postanowiłam, skoro to spotkanie biznesowe, jak by nie patrzeć, szefowej, fotografki i przyszłej współpracownicy, iść w jedynym słusznym moim wcieleniu. Izumi nie dotarła, a ja pokazałam się Kasi w kreacji, którą wykorzystałam potem w konkursie Miss Trans. Kasia mnie początkowo nie poznała. Siedziałyśmy w restauracji w godzinach szczytu w centrum Poznania. Przyjechałam tam taxi i przeszłam kilkadziesiąt metrów w tłumie ludzi deptakiem. W restauracji rozmawiałyśmy całkiem nieskrępowanie. A ja miałam frajdę obserwując dwie młode dziewczyny przy sąsiednim stoliku, które od nas nie mogły oderwać wzroku. Spotkanie udało się znakomicie i zaowocowało niezwykłą współpracą i planami, które powoli wspólnie realizujemy...

Z życia Lukrecji

Kasia Kasprzak.

[2012]

Oczywiście nie wyobrażam sobie nie pokazać się publicznie w pełnej krasie. Zazwyczaj towarzyszy temu spora dawka adrenaliny. Obserwuję reakcje ludzi, ale przede wszystkim, wtedy naprawdę czuję się kobietą w pełni. Zwłaszcza, gdy spotykam się z wyrazami sympatii. Jest ich o wiele mniej, niż oznak agresji, ale są i dają wiele radości. Ale, co najważniejsze, dla większości mijanych przechodniów, jestem jedną (ym) [bo przecież widać, kim fizycznie jestem] z wielu przechodniów. I to tak naprawdę jest najpiękniejsze. Tym bardziej, że nie chcę być szarą myszką. Chcę przyciągać wzrok, wiedząc, jakie to niesie za sobą konsekwencje. Cóż, taka właśnie jest Lukrecja. 

Być sobą

Turystka

[2012]

Poza pierwszym okresem, kiedy to prawie codziennie bywałam w klubie i się przebierałam w damskie ciuszki, czyli zanim odkryłam w sobie Lukrecję, miałam okazje tylko parę razy bawić się wspólnie w wspaniałej atmosferze ze wspaniałymi ludźmi. Są to niezapomniane chwile. Często w marzeniach przezywam je ponownie i próbuje sobie wyobrazić, jak będą wyglądały kolejne, gdy w przyszłości uda mi się znowu spotkać w tak wspaniałym gronie wspaniałych, życzliwych i otwartych ludzi. Za nic w świecie nie zrezygnuję z tych spotkań. A co się działo podczas tych nielicznych, w których brałam udział ? Mogę Was zapewnić, że było gorąco. Zapraszam do mini przeglądu, w którym uchylam rąbka tajemnicy... Tak bawiłam się w Elektrowni, na ulicach nocnego Poznania, zarówno w upalne noce, jak i mroźne zimowe wieczory. Tak żegnałam Elektrownię i tak witałam Come Back na przełomie 2012 i 2013 roku. Co przyniesie przyszłość ? Na pewno się o tym dowiecie...

(zdjęcia dzięki uprzejmości Nikki, Leszka Wróblewskiego, Mieczysława Wojciechowskiego i moje własne)

Z życia Lukrecji

Transowe klubowe szaleństwa

[2012-2013]

Wyjazd do Niemiec zbliżał się wielkimi krokami, więc szukałam każdej możliwości, by poczuć się sobą. Niefortunny pomysł ze spacerem w centrum miasta przypomniał mi o sobotnim spacerze z Vanessą i Moniką nad Jeziorem Maltańskim. Tak pojawiłam się tym razem sama na poznańskiej Malcie. Od tego momentu często tam wracam.

Stylizacja i make-up Lukrecja 

Być sobą

Uroki poznańskiej Malty.

[2012]

Najbardziej zwariowana moja sesja. Krótko przed wyjazdem do Niemiec byłam na spacerze na Malcie w Poznaniu. Zobaczyłam, że jest to doskonałe miejsce, żeby zrobić fajną sesję. Pogoda była nieciekawa, więc nie musiałam obawiać się licznych obserwatorów, tym bardziej, że wybrałam się rankiem. Nie wzięłam tylko pod uwagę, że to przedostatni dzień w roku szkolnym i po przybyciu na miejsce okazało się, że wybrane przeze mnie miejsce roi się od młodzieży. I co, do domu ? Nie, znalazłam inne miejsce, założyłam szpilki i spowodowałam zapewne szybsze bicie serca paru niebieskim ptakom, którzy niedaleko raczyli się „wysokogatunkowymi” trunkami. Ale, co znamienne, z ich strony nie spotkała mnie żadna przykrość...Wtedy też ostatecznie zakochałam się w tym gorsecie, którego teraz już jestem szczęśliwą właścicielką.

Stylizacja i make-up Lukrecja

 

W świecie fetyszu

Madame Lukrecja na Malcie.

[2012]

Plan, który chciałyśmy zrealizować w ramach projektu Balance Of The Ego, nie doszedł do skutku. Ale ja nie poddałam się po pierwszym niepowodzeniu, i mimo, że do mojego wyjazdu do Niemiec zostały dosłownie dni, umówiłam się z Kasią na sesję i Jej zostawiłam przygotowanie koncepcji tej sesji. Ode mnie wyszedł tylko pomysł pokazania mojej mrocznej duszy i skrytych w niej mrocznych pasji. Okazało się, że to był doskonały pomysł. Kasia ma niesamowite wizje i wyobraźnię. I tak powstała ta niezwykła sesja. Obie te sesje, Kamy i Kasi, wyznaczyły moją drogę w fotomodelingu. Wcześniej byłam przekonana, że powinnam w ten sposób szukać swoich kobiecych wcieleń, nie mogąc być kobietą w pełnej krasie na co dzień. Obie artystki sprowokowały mnie do pozowania w niekompletnej kobiecej stylizacji. Przekonały mnie, ze mam pokazywać swoje wnętrze, nie to, co jest na zewnątrz. Postanowiłam im zaufać i wprowadzić to jako stały element mojego fotomodelingu. A z czasem ten pogląd zaczął pojawiać się coraz częściej w moim życiu codziennym. To dusza we mnie jest kobieca, ciało nie ma tu znaczenia. To tylko dodatek, który trzeba zaakceptować i żyć w zgodzie ze sobą i być szczęśliwą na tyle, na ile jest to możliwe. To One dwie,Kama i Kasia, położyły podwaliny pod to, by moje odkrywanie siebie było pozbawione dodatkowych stresów związanych z moim ciałem.

Wizaż, stylizacja i foto Katarzyna Kasprzak

Katarzyna Kasprzak

Mroczna dusza, czyli fetysze Lukrecji.

[2012]

Witam

Mam nietypowe pytanie. Może zanim cokolwiek więcej napiszę, zapytam, czy zrobiłaby pani makijaż mężczyźnie trans. ja nim jestem. obecnie jestem w Niemczech. przed wyjazdem stworzyłam jeden projekt, który po moim wyjeździe umarł śmiercią naturalną. Teraz tworzę następny, więc w grę wchodzi ewentualnie dłuższa współpraca. Tutaj jest link do strony mojego poprzedniego projektu, żeby mogła Pani zobaczyć, że nie jestem żadną żartownisią. Ja będę potrzebowała dwa makijaże do zrobienia u mnie w domu w sobotę 19 maja po południu. Oczywiście w Poznaniu. Proszę podać szacunkowy kosz, jeżeli chciałaby Pani spróbować. Na tym spotkaniu przedstawiłabym też szczegóły projektu, który obecnie tworzymy z przyjaciółkami.

Pozdrawiam serdecznie

Lukrecja

(link nieaktualny, obecnie można znaleźć informacje o tym projekcie (Magicbombs) zarówno na tej stronie, jak i na stronie jestem kim jestem)

Tak napisałam do kilku wizażystek krótko przed moim powrotem do Polski. Odpowiedziały trzy. Justyna i dwie Kasie. Dwie z nich poznałam na inauguracyjnym spotkaniu Balance Of the Ego. Tak się złożyło, że to właśnie Justyna nie tylko mnie malowała, ale jako pierwsza, uczyła krok po kroku, jak robić makijaż. Dzięki tym lekcjom już niedługo mogłam sama podjąć próby zrobienia metamorfozy. Nawet wtedy, gdy podczas tych prób miałam z czymś problem i napisałam do Justynki, zawsze mi odpowiedziała i wyjaśniła. Nigdy Jej tego nie zapomnę...

Justynko, dziękuję

 

A tutaj Jej strona internetowa. Gorąco Ją polecam. To wspaniała dziewczyna i świetna profesjonalistka http://www.makijaz-poznan.pl

Z życia Lukrecji

Justyna Kaczmarek i Jej Loula Studio

[2012]

bottom of page